O KONIOBOWOŚCIACH – CZĘŚĆ III. LEWOPÓŁKULOWY INTROWERTYK (LPI)

Zgodnie z zapowiedzią w tym wpisie rozpracujemy kolejnych „lewopółkulowców”. Pamiętacie, czym się charakteryzują?

No to przypominamy: jeśli twój koń najpierw myśli – decyduje, potem reaguje, jest pewny siebie, czasem wręcz dominuje, to masz do czynienia z wierzchowcem lewopółkulowym.

Kolejne pytanie: jak nazywamy konia, który jest powolny, może wręcz leniwy, mało ekspresyjny w okazywaniu swoich uczuć i emocji? To introwertyk.

Zatem dziś na tapecie: lewopółkulowy introwertyk.

Gdyby jego charakter porównać do naszych osobowości, to ten „koński typ” przypomina flegmatyka. Podobnie, jak człowiek, jest zrównoważony emocjonalnie, poważny i raczej bierny. Jeśli miałbym zawężyć szerokie spektrum jego cech do dwóch, to wybrałbym: stabilną psychikę i lenistwo.

Ale przejdźmy do szczegółów. To konie, które bardzo dobrze charakteryzują cechy wymienione w tabeli Parelliego. LI (to skrót od: Lewopółkulowy Introwertyk) są, jak przystało na konie myślące, dominujące, pewne siebie, odważne. Inną cechę, która je wyróżnia to tzw. pchanie, a konie, które ją posiadają, to konie „pchające”, wchodzące w strefę człowieka i przestawiające go, by w ten właśnie sposób pozyskać dominację. Wszak stare końskie powiedzenie mówi, iż ten dominuje, kto przestawia nogi drugiego.

Swe introwertyczne skłonności pokazują poprzez ospałość, powolność, mówiąc wprost – lenistwo. Są to zwykle konie „do pchania”, a z uwagi na wrodzoną chęć do zatrzymań często mają „świetne przejścia – do chodu niżej” – każdy koniarz pewnie wie, o co chodzi.
Przedstawicieli LI często można spotkać w kilku rasach – zazwyczaj są nimi hucuły, fryzy, a także konie zimnokrwiste.

Konie te są ogólnie rzecz ujmując trudne do pracy. Charakteryzują się tzw. deficytem motywacyjnym – zmotywować je jest bardzo trudno. W związku z tym, że są zwykle wielkimi łasuchami, można, pracując z nimi, używać smakołyków.

Jak z nimi pracować?

Mało powtórzeń danego ćwiczenia. Niestety, powtarzalność zabija u tych wierzchowców motywację. Wyłóż tzw. „kawę na ławę – pokaż, czego oczekujesz i po co tego oczekujesz. Bądź konsekwentna/y, bo ten koń często będzie sprawdzał: czy na pewno wiesz, czego chcesz? Czy jesteś kompetentna/y?

Chcesz wiedzieć, jak je motywować? Stosuj dużo zatrzymań, odpoczynku. Często go chwal, głaszcz, odpuszczaj presję, po prostu odczepiaj się od niego, dając mu spokój. Jak już wcześniej wspomniałem, miej przy sobie sakiewkę ze smakołykami i przy powitaniu poczęstuj go nimi. Chętniej zaangażuje się w pracę. A potem nagradzaj go, częstując najpierw za każde dobrze wykonane zadanie, potem nagradzaj co 2-3 dobre odpowiedzi.

Miej kreatywne podejście, używaj odwrotnej psychologii – przekonaj go, że twoja propzycja leży w jego interesie, lub, że to tak naprawdę jego pomysł. Blokuj jego agresywne zachowania – pamiętaj, że to konie „pchające” i atakujące.

Nie śpiesz się. Szybko myśl (kreatywność tego wymaga), ale wolno działaj. LPI potrzebuje powodu, żeby opuścić swoją strefę komfortu. Ćwicz powoli, poczekaj, aż koń ci odpowie, poczekaj, aż zaoferuje coś więcej. Najpierw proś wolno, by potem, jeśli jest taka konieczność, poprosić szybciej. Pozwól mu zaangażować się mentalnie. I podążaj za jego potrzebami.

Wiesz już, co robić? Jeśli potrzebujesz szybkiej powtórki, no to jeszcze raz w telegraficznym skrócie: myśl szybko, rób wolno, zmieniaj ćwiczenia, nie zanudzaj konia milionem powtórzeń, no i trzymaj „asa w rękawie”, a raczej za pasem: miej w pogotowiu wiadro smakołyków.

A jeśli chcesz porobić z LI coś ambitniejszego, no to masz duże szanse w sportach takich, jak rajdy, jazdy terenowe, hipoterapia, jazda w stylu wolnym i zaprzęgi.

W następnym wpisie zajmiemy się końmi „reagującymi” – prawopółkulowcami.

Komentarze zostały zablokowane.